Dora Metal: adres ze stali

Co łączy ze sobą stadion Lecha, bazę NATO w Powidzu, hotel Europejski w Warszawie, paryski Disneyland oraz elektrownię atomową Belleville? Kuchenne i barowe wyposażenie, które powstało w zakładach Dora Metal przy Chodzieskiej w Czarnkowie. Firma świętuje w tym roku swoje 30-lecie. My zajrzeliśmy do środka tej historii.

Zagłębie nierdzewki. Tak mówi się o Czarnkowie. Jednym z najważniejszych adresów na mapie tego zagłębia jest Chodzieska 27, gdzie mieści się siedziba i zakłady Dora Metal. Stalowe królestwo zaczyna się tuż za bramą i jak na prawdziwe królestwo przystało ma swojego rycerza. Zakuty w zbroję wojownik to znak rozpoznawczy Dora Metal już od ponad 20 lat. Miał być symbolem i pamiątką po milenium, stał się symbolem całej Grupy Dora Metal. To nim sygnowany jest każdy stół, każda lada i każda szafa chłodnicza, która opuszcza bramy przy Chodzieskiej 27. 

Wszystko tutaj zaczęło się i wciąż na nowo zaczyna od pomysłu. Na nową linię, na nowy produkt albo nowszą wersję np. szafy chłodniczej, której właściciel dostanie teraz wiadomość sms-em kiedy spadnie w niej temperatura. Sam efekt nowości nie wystarczy: jeżeli nowa wersja to tylko taka, która renomą dorówna tym najlepszym. Wiedzą dobrze o tym właściciele hoteli i restauracji, którzy swoje kolejne kuchenne rewolucje przechodzą z Dora Metal. Chcą mieć sprzęt, który dobrze już znają i którego jakości będą pewni.

To wcale nie było takie łatwe podbić najpierw polski, a potem niemiecki i francuski rynek, gdzie trafia najwięcej sprzętu made in Dora Metal. Niemiecki restaurator czy hotelarz w pierwszej kolejności kupi sprzęt niemieckiego producenta. Tak samo francuski.

– Cena już nie wystarczy. Możesz kupić ich jakością i coraz częściej serwisem. Najpierw trzeba zdobyć jednak ten niemiecki czy francuski przyczółek. Pierwszego dealera – mówi Sylwia Englot, kierownik biura obsługi klient i zastępca dyrektora marketingu.

Potem historia może potoczyć się tak jak we Francji, gdzie Dora otworzyła swój oddział.

Wtedy, na samym początku, w 1992 roku taki scenariusz brzmiał jeszcze fantastycznie. W ciągu 30 lat mała rodzinna firma z Czarnkowa stała się liczącym graczem na rynku producentów nierdzewki. Pomysł na sukces? Tajemnicę zdradza. Marta Woźniak-Hoffmann, członek zarządu i dyrektor generalny Grupy Dora Metal

– Nie przejadać zysków, tylko wkładać je z powrotem w firmę. W rozwój. W innowacje. Taki trend towarzyszy właścicielom od lat – mówi Marta Woźniak-Hoffmann, członek zarządu i dyrektor generalny Grupy Dora Metal.

Rozwój w Dora Metal nie jest pozycją zarezerwowaną tylko dla parku maszyn. Tutaj inwestuje się również w ludzi. Stwarza coraz lepsze, godniejsze warunki do pracy, szkoli, dokłada do studiów, poszerza pakiety socjalne. To także integracyjne imprezy i wyjazdy. To również nagrody jubileuszowe za każde 10, 15, 20 czy 30 lat pracy, bo są tutaj tacy, którzy byli z firmą od początku. Są tacy, którzy pracują tu całymi rodzinami.

Są tacy, którzy wracają. Może dlatego, że korporacyjne wymysły w stylu „Zabierzmy ludziom radio, bo słuchają zamiast pracować. Jak nie będzie radia, to będą bardziej wydajni” nigdy nie miały na Chodzieską 27 prawa wstępu. Ekipa Dory Metal liczy 180 osób. Jedni kochają wyzwania, inni stabilizację. Każdy ma otwartą ścieżkę awansu. Jeżeli chce. Justyna Sikora trafiła tu prosto po szkole na staż z pośredniaka. Dziś jest dyrektorem administracji.  

Wszystko w Dora Metal kręci się wokół ludzi i wokół stali. Nie może się jednak kręcić bez maszyn. Jedne mają już swoje lata, ale nie dość, że wciąż są sprawne i niezawodne, to do tej pory nic lepszego od nich nie wymyślono. Inne jak automatyczny system magazynowania TwinTower połączony z wieżą – robotem i wycinarką laserową to skok w przyszłość. Jak to działa?

– Proces jest zautomatyzowany niemal w całości. Operator jedynie wybiera program dedykowany konkretnemu rodzajowi blachy i formatowi. Wieża sama pobiera z półki odpowiedni arkusz i przenosi go na stół z laserem, który wycina dokładnie to, co zaplanował programista. Po wypaleniu formatka jest odkładana na półkę z innymi wyciętymi elementami, a na stół trafia kolejny arkusz – wyjaśnia Piotr Kostrzewa, pełnomocnik zarządu ds. organizacji, inwestycji i utrzymania ruchu w firmie.

TwinTower robi wrażenie, i chociaż jest spora – 56 półek o nośności 3 tony każda oraz 10 półek na „wypałki” czyli wypalone formatki – to jednak pozwala zaoszczędzić jeszcze więcej miejsca. Gdyby składowane na niej arkusze rozłożyć na magazynowych półkach zajęłyby co najmniej połowę hali. Teraz mieszczą się wprawdzie w wysokich, ale jednak tylko dwóch wieżach.

Kolejna nowinka techniczna w Dora Metal to nowa linia w strefie wypieniania, która pozwala przeprowadzić ten proces całkowicie automatycznie. Sprawdziło się również wydzielenie części hali magazynowej na strefę montażu konceptów czyli dużych, indywidualnych projektów. Te najbardziej rozbudowane mają nawet po kilkadziesiąt metrów. W strefie wszystkie są najpierw kompletowane, potem montowane i  testowane, a na końcu rozkładane i pakowane.

Z Chodzieskiej wyruszają w świat nie tylko stalowe kuchnie czy jak bijące rekordy popularności koncepty bar line. Ostatnio czarnkowska firma podbiła rynek swoimi komorami do ozonowania. Nie byłoby ani komór, ani lamp do dezynfekcji, gdyby nie Covid-19.

– To był początek epidemii i wszystko było jeszcze wielką niewiadomą. Wiedzieliśmy tylko, że nie chcemy zatrzymywać produkcji ani wysyłać ludzi do domów. Byliśmy zdeterminowani. Nikt nie chciał czekać do poniedziałku. Jeszcze w sobotę zrobiliśmy burzę mózgów. Chcieliśmy znaleźć jakąś alternatywę, jakiś plan B. I tak właśnie narodził się pomysł Prezesa Jana Polcyna produkcji komór do dezynfekcji ozonem – mówi Marta Woźniak-Hoffmann, członek zarządu i dyrektor generalny.

Tempo było szalone. Po trzech miesiącach był już gotowy prototyp, który można było przekazać do certyfikacji, a potem komory trafiły już do szpitali, do sądów, do jednostek straży pożarnych i do komend policji, do urzędów, do przedszkoli, do hoteli i DPS-ów. Ten najważniejszy test przeszły na ubraniach i butach strażackich przywiezionych prosto z akcji, z pożaru. Udało się. Zapach spalenizny zastąpił charakterystyczny zapach ozonu: pachniały powietrzem po burzy.

Dora Metal to nie tylko biznes. To także działalność charytatywna. Od lat wspierają Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Są mecenasem kultury, wydarzeń sportowych i kulinarnych. I tak samo jak ich wyroby, które są nawet w Zanzibarze, tak samo ich pomoc trafia nawet do Kazachstanu. Tam o wsparcie poprosił ich jeden z kościołów.

Niedawno Dora Metal zdobyła nominację do godła promocyjnego „Teraz Polska”. Jedną z najbardziej cenionych tutaj nagród jest nagroda Przedsiębiorstwo Fair Play.

– Jesteśmy uczciwi. Nie kradniemy cudzych pomysłów. Nie załatwiamy niczego pod stołem. Jesteśmy transparentni. Płacimy podatki, odprowadzamy składki, a pracownicy zawsze mają wypłaty na czas. Wiem, że są inne, nawet bardziej prestiżowe nagrody, ale tę cenimy sobie wyjątkowo wysoko. Uczciwość to dla nas ta ważna rzecz. To również ważna informacja dla naszych partnerów – jesteśmy wiarygodni i stabilni. Jesteśmy dziś na rynku, zrobimy wszystko by być też jutro – mówi Marta Woźniak-Hoffmann.

Ciekawostką może być fakt, iż prawie połowa produkcji to kobiety. Pracują przy skrawaniu, przy stołach spawalniczych i montażowych –  wykonują zajęcia, które w innych zakładach zarezerwowane są często wyłącznie dla mężczyzn. We wszystkim, co robią, są wyjątkowo precyzyjne. To kobieca twarz Dora Metal.

– Wprowadzenie kobiecego pierwiastka zdecydowanie poprawia atmosferę – nie ma wątpliwości Marta Woźniak-Hoffmann.