Z obawy przed koronawirusem uczniowie z Piły przerwali staż we Włoszech. Przechodzą kwarantannę
16 uczniów z pilskiego „Mechanika” oraz dwóch nauczycieli od dwóch tygodni przebywało we Włoszech. Wyjechali w ramach programu Erasmus+. Ich pobyt został jednak skrócony, z obawy prze możliwością zarażenia koronawirusem SARS-CoV-2.
Uczniowie Zespołu Szkół Technicznych odbywali praktyki we włoskich przedsiębiorstwach. Szkolili się zarówno w dziedzinie IT, jak i w branży samochodowej. Pobyt w Bolonii został jednak skrócony ze względu na koronawirusa, który został potwierdzony już u ponad 300 pacjentów we Włoszech. I choć w samej Bolonii nie zdiagnozowano jeszcze żadnego przypadku zachorowania, to sąsiaduje ona z obszarami objętymi strefą zamkniętą.
Na szczęście młodzież oraz opiekunowie, którzy wrócili do Piły, czują się dobrze. Profilaktycznie pozostają jednak w domach. Mimo pojawiających się plotek o zamknięciu szkoły, Zespół Szkół Technicznych funkcjonuje normalnie. Z uczniami i opiekunami, którzy wrócili ze w środę w nocy ze stażu, codzienny kontakt utrzymują pracownicy sanepidu. Odbywający kwarantannę mają obowiązek mierzyć gorączkę.
– Na razie nie ma żadnych powodów do obaw – uspokaja zastępca Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Pile Regina Rogalska.

Mając jednak na uwadze sytuację u naszych sąsiadów oraz przewidywania, że prędzej czy później, koronawirus dotrze do Polski, prezydent Piotr Głowski powołał sztab kryzysowy, który ma koordynować działania służb miejskich na wypadek pojawienia się wirusa. Prezydent przestrzega jednak przed paniką.
– Może być równie niebezpieczna, jak sam wirus… – mówi.
Uspokaja również dr Krzysztof Jarzyński, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Pile:
– Nie należy ulegać panice. Zjadliwość koronawirusa jest zaledwie nieco większa niż wirusa grypy – tłumaczy. – Jego żywotność to dwa, trzy dni. Jeśli nawet w pomieszczeniu był ktoś zarażony tym wirusem, po kilku dniach, nawet bez dezynfekcji, jest ono czyste. Rozprzestrzenianie się koronawirusa, w przypadku gdyby ktoś zarażony kichnął, to około dwa metry, czyli podobnie jak wirusa grypy. Nie należy zatem nadmiernie wyolbrzymiać zagrożenia, ale oczywiście nie można go lekceważyć – dodaje.
– Najlepszą profilaktyką jest mycie rąk. Trzeba to jednak robić starannie i długo – tłumaczy Regina Rogalska.
Jak długo? By to sobie wyobrazić, najlepiej dwa razy zaśpiewać piosenkę „Wlazł kotek na płotek”. Dłonie koniecznie należy myć mydłem. Można je także zdezynfekować płynem zawierającym przynajmniej 60 procent etanolu. Czy maseczka może uchronić nas przez zarażeniem? Nosić powinny ją raczej osoby chore, żeby nie zarażać zdrowych.
Co zrobić, jeśli ktoś uzna, że miał kontakt z osobą zakażoną lub zauważy u siebie objawy kliniczne (kaszel, duszności, gorączka i bóle mięśniowe)? Przez całą dobę dzwonić można do pilskiego sanepidu. Można też udać się do oddziału zakaźnego. Najbliżej Piły znajdują się one w Poznaniu i w Wałczu. Odradza się wizytę u lekarza rodzinnego lub na oddziale SOR, by nie narażać na ewentualne zarażenie innych pacjentów.
Gabriela Ciżmowska